🦏 Piotr Moskwa Dziennikarz Śledczy

Polska • 09.02.2018 07:00. Resort w „Służbach Specjalnych”. Bolesław Szwejgiert walczył z „Ogniem”. Zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne Tomasz Sz., zastępca redaktora
Bohater pierwszego odcinka "Podejrzanych polityków", podcastu Radia ZET i aplikacji newsowej Upday, jest „tylko” wicepremierem, długo był na aucie, w internecie długo wyśmiewano jego nieudolność, długo nie potrafił porozumieć się z Czechami ws. Elektrowni Turów, ale dziś to właśnie jego pozycja w rządzie jest najsilniejsza. Jacka Sasina nie osłabiła nawet dymisja jego człowieka, którego na cmentarzu niejednokrotnie spotykał prezes Jarosław Kaczyński. Partyjna niechęć do "premiera-bankstera", przekłada się wprost na rosnącą popularność Sasina w PiS. On sam spokojnie rozbudowuje wpływy, bo wie, że szef rządu na pewno nie będzie wymieniony do końca kadencji. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – to przysłowie jak ulał pasuje do sytuacji w rządzie, w którym od dwóch lat trwa zimna wojna między premierem a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Według ustaleń dziś Jacek Sasin jest zupełnie samodzielny w swoich decyzjach, poprzez posady w spółkach skarbu państwa buduje pozycję w partii, a jego polityczne rekomendacje otwierają nawet drogę do objęcia człowieka Sasina uchodzi minister klimatu Anna Moskwa, czy były minister rozwoju Piotr Nowak, ale szeregi chętnych do pracy na jego rzecz rosną codziennie. W „Podejrzanych politykach” opowiadamy o kulisach walki o wpływy Zjednoczonej Prawicy i o tym, kto w polityce gra pierwsze Jacek Sasin długo był na aucie, bo blokował go Mariusz Kamiński, jako koordynator służb specjalnych. Ciążyć miały mu relacje z ludźmi związanymi ze SKOKiem Wołomin, ale - mówi Radosław Gruca, dziennikarz śledczy, współautor podcastu "Podejrzani Politycy" - Sasin nie ma dostępu do ucha prezesa. - On jest tego ucha protezą - dodaje dziennikarz i ujawnia, kto z obozu Zjednoczonej Prawicy zbudował polityczną relację na cmentarzu. fot. W naszym podcaście także o tym, dlaczego prezes czwarty raz w tym kwartale w tym roku puszcza plotkę o planowanych przedwczesnych wyborach, a politycy PiS próbują wmówić, że chce tego opozycja? Ile gorzkich słów jest w stanie przełknąć Zbigniew Ziobro, żeby utrzymać się na politycznej powierzchni, i czy ktoś poza ministrem sprawiedliwości może doprowadzić do rozpadu koalicji Zjednoczonej Prawicy?W naszym podcaście w dziale „Kontrowersja tygodnia" o tym, dlaczego marszałek senatu Tomasz Grodzki na polskim Twitterze przebił w trendach samego prezydenta Joe Bidena i po co w ogóle mu to było? Dwa najważniejsze polityczne wydarzenia ostatnich dni to przylot prezydenta USA Joe Bidena, a z drugiej ciche wiosenne porządku w Zjednoczonej Prawicy. Podglądamy, Co, kogo i po co wyrzucają z wozu Morawiecki z Kaczyńskim? Zastanawiamy się też kiedy słowo „dziadek” ziębi, a kiedy grzeje i ile znaczy w sekcji „Stan gry" – czyli kto najwięcej zarobił politycznie w ubiegłym tygodniu, a komu polityczne życie wystawia rachunki wyższe niż drożyzna na stacjach, sprawdzamy, czy prezydent Duda na stałe zmieni się z niegramotnego polityka i bohatera memów w męża stanu i stanie na czele politycznej siły, która byłaby na tyle mocna, by zakończyć epokę politycznego duopolu i partyjnego PO-PISu?Na koniec wisienka na torcie, czyli „Przegląd kadr”, w którym opowiadamy o podejrzeniach wobec Jacka Sasina, które kazały mu czekać na dni jego chwały oraz podejrzane relacje w ramach „dworu” Kaczyńskiego. Rozpoczynamy analizę, dlaczego ani premier Morawiecki, ani prezes Kaczyński nie są najbardziej wpływowymi politykami w Polsce w marcu 2022. O tym, jak sprawuje się rządy w naszym kraju, kto podejmuje decyzje i ile jest w tym wszystkim przypadku już w kolejnym odcinku "Podejrzanych polityków" w następny wtorek.

Wybuchy Nord Stream to robota rosyjskich służb specjalnych, a Niemcy natychmiast wrócą do robienia interesów z Rosją, gdy na Ukrainie nastanie pokój - sądzi duński dziennikarz śledczy Jens Hovsgaard, autor książki "Szpiedzy, których przyniosło ocieplenie", ujawniając kulisy powstania rosyjsko-niemieckich gazociągów.

Gorące emocje wywołała dyskusja poświęcona organizacjom katolickim działającym w PRL. - Pan kłamie! - krzyczał jeden z widzów, gdy Wojciech Sawicki z IPN mówił o związkach twórcy „Pax” Bolesława Piaseckiego z komunistycznymi służbami specjalnymi. W debacie zorganizowanej przez wydawnictwo „Editions Spotkania” wzięli udział: Piotr Litka, dziennikarz śledczy i biograf ks. Jerzego Popiełuszki, Wojciech Sawicki, wicedyrektor pionu archiwalnego IPN oraz Piotr Jegliński, właściciel wydawnictwa, dawny emigracyjny opozycjonista. Wojciech Sawicki mówił o zapomnianym dziś katolickim „Tygodniku Warszawskim”, który wychodził w latach 1945-1948. Redakcja odrzucała ugodę z komunistami, dlatego pismo zlikwidowano, a jego redaktor naczelny, ks. Zygmunt Kaczkowski został aresztowany i w 1953 r. stracony. Dyskutanci przypomnieli też o innych księżach, którzy w ciągu całego okresu PRL przelali krew za wiarę, jak ks. Michał Rapacz zamordowany w 1946 r. przez komunistyczną bojówkę, ks. Michał Pilipiec - aresztowany w 1944 r. przez UB i rozstrzelany, czy ks. Roman Kotlarz, którego w 1976 r. śmiertelnie pobili esbecy. Piotr Jegliński przypomniał też, że cały czas toczy się śledztwo dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. - Ta sprawa to papierek lakmusowy. Jeśli nie zostanie wyjaśniona, to cały czas mamy „PRL light” - powiedział dawny opozycjonista. Najwięcej emocji wywołała sprawa współpracy działaczy katolickich z komunistami. Piotr Litka wspomniał o Konradzie S., którego nazwał „najniebezpieczniejszym agentem w Krakowie”. Konrad S. posługiwał się czterema pseudonimami, w tym „Ugo” i „Udine”. Został zwerbowany z powodu „patriotyzmu” i współpracował z SB od 1962 r. do końca PRL. Był działaczem Klubu Inteligencji Katolickiej. Jego dom miał być wykorzystywany podczas operacji „Triangolo” polegającej na próbie kompromitacji Karola Wojtyły. - Dzięki takim ludziom władze były pewne, że KIK nie wyjdzie poza to, co ustalono podczas rozmów operacyjnych - ocenił Litka. Kiedy Wojciech Sawicki mówił o związkach Bolesława Piaseckiego, założyciela stowarzyszenia „Pax”, z gen. Iwanem Sierowem z NKWD, jeden z uczestników spotkania podniósł głos. - Pan kłamie! On był w Armii Krajowej - krzyczał. - Nie powiedziałem ani jednego złego słowa na uderzeniowe bataliony AK Piaseckiego - odpowiedział Sawicki. Dodał, że zachowały się protokoły przesłuchań Piaseckiego po jego aresztowaniu w 1944 r.

Nazywam się Piotr Moskwa i prowadzę Polskie Media Niezależne, w tym serwis Infoekspres Polska www.infoekspres.pl Jestem autorem filmu pt. Kwestia wygnania Żydów z Polski i różnych innych tego typu filmów. Pozdrawiam, Piotr Moskwa My name is Piotr Moskwa and I run Polish Independent Media, including Infoekspres Polska website www.infoekspres.pl I am the author of the movie Fri The issue

Dziennikarstwo śledcze ma na celu wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ujawnianie tych patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego oraz uwzględniać z jednej strony zasady wolnej prasy, z drugiej zaś chronić innych przed pochopnym osądem. Ma też zapewniać prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Każdemu dziennikarzowi śledczemu musi zatem towarzyszyć świadomość istnienia zasad procesowych obowiązujących organy prowadzące śledztwa. Dyrektywy te powinny pośrednio kształtować śledczą aktywność dziennikarzy, określając pewne obowiązki dla nich. Obserwować chłodnym okiem Każde śledztwo dziennikarskie powinno się cechować obiektywizmem (art. 4 kodeksu postępowania karnego), co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Badający sprawę winien uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść określonych osób, przy czym należy podkreślić, iż zasada obiektywizmu wcale nie oznacza indyferentnej postawy dziennikarza wobec moralnej naganności postępowania jakiejś osoby. W wyroku Hlynsdóttir v. Islandia Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że metody i sposoby obiektywnego i zrównoważonego dziennikarstwa mogą się znacznie różnić, w zależności od różnych czynników dotyczących danego środka przekazu. Mając na uwadze, iż dziennikarka w swoim reportażu przedstawiła nie tylko wersję wydarzeń jednej strony, ale również wersję drugiej strony, uznał jednocześnie, że dążyła ona do osiągnięcia równowagi w swoim materiale. Pogląd o podobnej treści Trybunał wyraził w innym judykacie Jersild v. Dania, stwierdzając końcowo, iż art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności chroni nie tylko treść poglądów i informacji wyrażanych przez media, ale także formę, w jakiej są one przekazywane. Warto przytoczyć również stanowisko wyrażone w wyroku SA w Poznaniu z 30 kwietnia 2008 r., I ACa 245/08, zgodnie z którym: „Na etapie wykorzystania materiałów prasowych istotne jest przede wszystkim wszechstronne, a nie selektywne przekazanie informacji, przedstawienie wszystkich okoliczności i niedziałanie »pod z góry założoną tezę«, a także rozważenie powagi zarzutu, znaczenia informacji z punktu widzenia usprawiedliwionego zainteresowania społeczeństwa oraz potrzeby (pilności) publikacji". Niewątpliwie dziennikarz musi pamiętać, że zarzut popełnienia nawet najbardziej brutalnego przestępstwa nie przesądza jeszcze o winie oraz że w każdej sprawie są okoliczności obciążające i łagodzące. Język dziennikarza powinien być daleki od wyrażania sympatii wobec stron przygotowywanego materiału. Niestety, często obserwujemy, że relacjonowaniu efektów dziennikarskich śledztw towarzyszą pewne tendencje. Dziennikarze powołują się na wyselekcjonowane informacje, z reguły o charakterze sensacyjnym, będące podstawą kształtowania przekonania odbiorców. Wielokrotnie towarzyszy temu pochopne wyprowadzanie wniosków i formułowanie sądów, zazwyczaj o winie konkretnej osoby. Tymczasem należy dążyć do badania i uwzględniania okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść potencjalnego sprawcy. Informować, nie wyrokować Prowadzący śledztwa dziennikarskie stykają się z zasadą domniemania niewinności (art. 5 § 1 Zgodnie z nią oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym orzeczeniem sądu. Doniosłość omawianej zasady – sięgającej korzeniami prawa rzymskiego – podkreślają również akty prawa międzynarodowego ( konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności czy Międzynarodowy pakt praw politycznych i obywatelskich) oraz art. 42 ust. 3 Konstytucji RP. Z tak ujętej reguły wynikają dwa nakazy: traktowania oskarżonego jako niewinnego, a zatem odnoszenie się do niego w taki sposób, jakby nie był uznany za winnego, oraz krytycznego nastawienia do wysuniętego przeciw niemu zarzutu. Słusznie ponadto wskazuje się w doktrynie, że zamieszczenie zasady domniemania niewinności w Konstytucji RP powoduje, że oddziaływanie tego przepisu nie ogranicza się do organów procesowych, lecz również obejmuje inne podmioty, w tym osoby fizyczne oraz szeroko rozumiane media. Obowiązywanie tej dyrektywy w śledztwie dziennikarskim zależy od tego, czy prowadzone jest ono przed wszczęciem postępowania przygotowawczego czy też równolegle z tym postępowaniem. W pierwszym przypadku publikacja taka może zawierać wszystkie informacje o okolicznościach popełnionego czynu oraz nazwiska i dane osób, które dziennikarze uznali za sprawców. Zasada domniemania niewinności tutaj nie funkcjonuje, ponieważ nie ma podejrzanego w rozumieniu kodeksu postępowania karnego (art. 71 § 1). Dyrektywa ta obowiązuje bowiem w postępowaniu przygotowawczym od momentu skierowania ścigania karnego przeciwko określonej osobie o oznaczony czyn. Granice śledztwa dziennikarskiego wyznacza tutaj odpowiedzialność dziennikarza na podstawie art. 212 (pomówienie) oraz art. 23 i 24 kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych). Bywa również, że śledztwo dziennikarskie prowadzone jest równolegle z postępowaniem przygotowawczym. Wówczas powstaje obowiązek respektowania przez dziennikarza w pełni zasady domniemania niewinności. Wskazany zakaz ma zastosowanie nawet w sprawie, do której ujawnienia przyczynił się sam dziennikarz, a także odnosi się do wszystkich osób, przeciwko którym toczy się postępowanie karne, bez względu na ich status, a więc także osób publicznych. Prasa nie może przekraczać określonych granic, w szczególności ochrony prawa do prywatności osób oskarżonych w postępowaniu karnym oraz domniemania niewinności (wyrok ETPCz w sprawie Axel Springer SE i RTL Television GmbH v. Niemcy). Podejrzany (oskarżony) powinien bowiem być traktowany przez wszystkich, tym samym również przez dziennikarzy, jako osoba niewinna, dopóki prowadzone przeciwko niemu postępowanie nie zostanie prawomocnie ukończone. Warto przy tym pamiętać, że nawet przyznanie się do winy przez oskarżonego samo w sobie nie znosi ochrony domniemania niewinności. Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach wskazuje, że dużego znaczenia nabiera obowiązek dziennikarza wyraźnego oddzielenia opisu faktów, zdarzeń od ocen i komentarzy (wyroki z 2 kwietnia 2004 r., III CK 463/02; z 12 stycznia 2006 r., II CSK 319/05). Obowiązującą zasadę domniemania niewinności wzmacnia regulacja art. 13 ust. 2 prawa prasowego. Przepis ten statuuje zakaz publikacji danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym jest prowadzone postępowanie karne. Publikacja może nastąpić dopiero po uzyskaniu zgody tych osób albo po zezwoleniu na to wydanym przez właściwego prokuratora lub sąd z uwzględnieniem interesu społecznego. Dążyć tylko do prawdy Fundamentem każdego śledztwa dziennikarskiego powinna być prawda. Wszelkie ustalenia dziennikarza muszą być na niej oparte, a jego nadrzędnym celem ma być dążenie do jej osiągnięcia. W procesie karnym zasada ta również zajmuje centralne miejsce i jest określana najczęściej mianem zasady prawdy materialnej (obiektywnej). Wspomniana zasada to dyrektywa, w myśl której podstawę wszystkich rozstrzygnięć powinny stanowić ustalenia faktyczne zgodne z rzeczywistością (art. 2 § 2 Jest ona realizowana ustawowo dopuszczalnymi środkami, a granice jej poznania wytyczają zasady humanizmu, demokratyzmu i praworządności. Wydaje się oczywiste, że w takich samych granicach powinni działać dziennikarze prowadzący własne śledztwa. Obowiązek dążenia do prawdy został nałożony na dziennikarzy w art. 6 ust. 1 pr. pras., w którym zobowiązano prasę do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk. Sprzeniewierzenie się idei proklamowanej w tym przepisie nastąpi poprzez manipulację faktami, przesadę, koloryzowanie, wyrywanie z kontekstu, mieszanie ustaleń z założeniami itp. Jest przy tym oczywiste, że dziennikarz nie zawsze jest w stanie dotrzeć do prawdy, chociażby dlatego, że nie ma uprawnień podobnych do tych, które ma sędzia lub prokurator, np. nie wezwie świadka na przesłuchanie i odebranie od niego depozycji procesowych pod rygorem odpowiedzialności karnej za ich fałszywy charakter. W wyroku z 28 września 2000 r. SN zauważył: „Nie można przyjąć domniemania, że wszyscy, do których dziennikarz zwraca się o wyjaśnienie kwestii, jakie nasuwają się w sprawie, którą chce poruszyć na łamach prasy, informują go w sposób zgodny z prawdą. Nie zawsze będzie to świadome wprowadzenie w błąd. Nieraz może to być wynikiem niepełnej znajomości stanu rzeczy, przy nieświadomości znaczenia, jaką będzie miało wykorzystanie informacji przez dziennikarza. Świadomość tę ma dziennikarz, gdyż on bierze odpowiedzialność za to, co przenosi na strony gazety, i dlatego, gdy nie zasięga informacji będącej autorytetem w danej sprawie, albo podmiotem niezainteresowanym, powinien sprawdzić prawdziwość uzyskanych informacji. (...) Samo przekonanie dziennikarza o prawdziwości publikowanej informacji nie spełnia wymagań stawianych w dyspozycji art. 12 ust. 1 pkt 1 pr. pras.". Działania jego winna bowiem cechować staranność (a zatem pilność, wytrwałość, wnikliwość, sumienność, dokładność, dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, dbanie o szczegóły, upewnienie się co do zgodności informacji z innymi znanymi faktami itp.) oraz rzetelność (czyli odpowiedzialność, rozwaga, krytycyzm, uczciwość, solidność, obiektywizm, niedziałanie pod z góry założoną tezę, odpowiedzialność za słowo itp.) na każdym etapie zmierzającym do publikacji materiału. Opisywany wzorzec postawy dziennikarskiej dotyczy wszystkich elementów materiału prasowego, także tytułu. Dziennikarstwo śledcze jest faktem, a jego właściwe wykonywanie przyczynia się do likwidacji wielu groźnych patologii w życiu publicznym. Co więcej, prowadzenie tego rodzaju dziennikarstwa dowodzi słabości państwowego aparatu przeznaczonego do walki z przestępczością. Dziennikarze powinni jednak być świadomi, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni prawnej, wręcz przeciwnie – istnieją ramy prawne, a wśród nich zasady procesowe, których nie wolno przekraczać. ? Autor jest doktorem, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie del. do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury
Sąd wysyła go do więzienia. Znany biznesmen Piotr Bykowski skazany po 22 latach. Sąd wysyła go do więzienia. Piotr Bykowski, założyciel Banku Staropolskiego, skacze z drugiego piętra poznańskiego sądu. 16 maja 2000 roku (Fot. TOMASZ KAMINSKI / Agencja Wyborcza.pl) 127 mln zł szkody wyrządził Bankowi Staropolskiemu jego
Smoleńsk ponownie znalazł się na czołówkach. Telewizja TVP 10 kwietnia wyemitowała ponownie film dokumentalny pt. „Stan zagrożenia„, w którym pokazano nieznane dotąd zdjęcia i relacje świadków tej tragedii. Największy szok wzbudziły jednak te z byłą premier. Smoleńsk. Ewa Kopacz na nieznanych dotąd zdjęciach ze Smoleńska. Ludzie oburzeni Pierwszy raz film pokazano w 2021 roku. Wówczas wywołał on wielkie kontrowersje. Wczoraj, 10 kwietnia 2022 roku pokazano go ponownie ze względu na kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń. Wyjątkowe poruszenie i burzę w mediach wywołały zdjęcia pokazujące Ewę Kopacz (była premier RP i minister zdrowia) wykonane w prosektorium w Moskwie. Zrobiono je w trakcie identyfikacji ofiar katastrofy oraz chowania szczątków do trumien. Na jednym ze zdjęć Ewa Kopacz stoi uśmiechnięta przy ciele nieznanej ofiary. Na drugim pije kawę i również śmieje się. To właśnie to wywołało falę krytyki, gdyż wówczas Polska przeżywała największą tragedię od dziesięcioleci. Przypomnijmy, że zginęło wtedy 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka. Ujęcia pokazują byłą premier w fartuchu i rękawiczkach, która wraz z pracownikami prosektorium pozuje do zdjęcia tuż obok zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. – To wygląda jak na bankiecie, na jakimś balu; coś nieprawdopodobnego. Tu nie trzeba żadnych słów (…), coś niebywałego – stwierdził wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda. Bulwersujące zdjęcia @EwyKopacz pozującej przy ciałach ofiar katastrofy smoleńskiej. Fragment filmu @ewa_stankiewicz #StanZagrożenia #Smoleńsk #wieszwiecej — Poprawna (@Ja_to_) April 18, 2021 – Po ujawnieniu tych zdjęć Ewa Kopacz powinna zniknąć z życia publicznego. Pozować z uśmiechem w ruskiej kostnicy pełnej ciał… Tego się nie da opisać cenzuralnymi słowami. Ona była szefem polskiego rządu – stwierdził po emisji filmu dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. Stan Zagrożenia powtórka. Film dokumentalny Ewy Stankiewicz. Identyfikacja zwłok Smoleńsk. Zdjęcia – Ewa Kopacz po opublikowaniu zdjęć z prosektorium powinna zniknąć z życia politycznego. Kiedyś mówiło się w takich sytuacjach, ze powinna zapaść się pod ziemię ze wstydu. Ale do tego trzeba mieć… poczucie wstydu – napisał na Twitterze Krzysztof Świątek, dziennikarz Polskiego Radia i TVP Info. Fot. Twitter / Marzena Nykiel – Minister w rządzie PO-PSL Ewa Kopacz robi sobie pamiątkową fotkę z wydziaranym pracownikiem prosektorium w Moskwie, a obok, na szpitalnym łóżku, najprawdopodobniej zwłoki jednej z ofiar Katastrofy – napisał na Twitterze były osobisty fotograf prezydenta Andrzeja Dudy Andrzej Hrehorowicz. – Jakim człowiekiem trzeba być żeby robić sobie uśmiechnięte zdjęcia przy zwłokach w Smoleńsku? – pyta publicznie Marcin Stępniewski, radny z Kielc. W filmie widzimy o wiele więcej nieznanych dotąd fotografii z momentu układania ciał do trumien i spawania ich. Pojawiają się też nowe wątki dotyczące przebiegu samej katastrofy. Jedynie słuszna wersja ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej zostało ustalone już 10 kwietnia. Przez Putina i Szojgu. Dzięki staraniom Donalda Tuska ta rosyjska wersja zdarzeń z pierwszych godzin stała się obowiązującą również w — Samuel Pereira (@SamPereira_) April 10, 2022 – Ewa Kopacz kompletnie nie panowała nad tym, co się działo. Takie było wrażenie rodzin i ja również tak ją zapamiętałam z tamtych dni. W przerwie na papierosa powiedziała do mojej bratowej, że dobrze, gdybyśmy umieścili dla niej w internecie jakieś podziękowania, bo ona się strasznie męczy. To było w chwili, gdy mnie przesłuchiwali Rosjanie. Ta osoba nie dorosła do pełnienia jakiejkolwiek funkcji – uważa Małgorzata Wassermann cytowana przez TVP Info. Film „Stan zagrożenia” nie będzie dostępny w sieci. Źródło: Twitter, TVP
— Śledczy Anity Gargas (@MagazynSledczy) May 4, 2022 [polecane]22977277,22975559,22975725,22973347,22973085,22972179;1;Zobacz inne materiały z Ostrołęki i powiatu ostrołęckiego[/polecane] poprzedni następny pomoc
Jak pisał wówczas w tygodniku dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” Piotr Nisztor, we wrześniu 2019 roku w tajemniczych okolicznościach zniknął radca prawny Jacek Świeca, prowadzący kancelarię w okazałej kamienicy na warszawskim Śródmieściu. Na liście jego klientów znajdowały się podmioty zajmujące się handlem bronią, Fundacja Otwarty Dialog, a także Stowarzyszenie „Sowa”, zrzeszające byłych funkcjonariuszy i pracowników Wojskowych Służb Informacyjnych (WSI). Ponadto z ustaleń „GP” wynikało, że prawnik do dziś figuruje w Krajowym Rejestrze Sądowym jako wspólnik gen. Marka Dukaczewskiego. To były szef WSI, stojący na czele Stowarzyszenia „Sowa”. Jak wskazywał Nisztor, prawnik nie zwrócił jednej z firm pożyczkowych ponad 3 mln zł. Pieniądze pożyczył na początku 2019 r. Zabezpieczeniem miały być wierzytelności z tytułu rzekomego wynagrodzenia jakie jego kancelaria miała otrzymać dzięki umowom z Ministerstwem Sprawiedliwości. Dokumenty zostały sfałszowane. Ministerstwo Sprawiedliwości o sprawie powiadomiło prokuraturę i Centralne Biuro Antykorupcyjne. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie. - Moje źródła twierdzą, że w momencie zniknięcia mógł dysponować nawet 5-7 mln zł - zaznaczył dziennikarz. Okazuje się, że prawnik został zatrzymany w piątek w Budapeszcie i zostanie przekazany Warszawie, gdzie usłyszy zarzuty. O sprawie informuje Piotr Nisztor: Źródło:

Paweł Miter to dziennikarz nieszablonowy i śledczy wyjadacz. A skoro nie siedzi w pudle, to siedzi nad kolejnymi materiałami. Po tym jak dostał pracę w TVP podszywając się mailem pod „ziomka” prezydenta Komorowskiego, po tym jak wkręcił sędziego Milewskiego, że jest „ziomkiem” Tuska, po tym jak zaczął ujawniać sprawy afer w rolnictwie (dokładniej w mleczarstwie) po raz

Z przyjemnością przedstawiamy Wam wywiad z Maciejem Moskwą — fotoreporterem, współzałożycielem kolektywu dokumentalistów TESTIGO — trzykrotnym laureatem nagrody Gdańsk Press Photo, laureatem Zdjęcia Roku BZ WBK Press Foto 2014, oraz zwycięzcą Grand Press Photo 2015. [Foto: Maciej Moskwa źródło: portfolio] Portal Wiemy, że dużo podróżujesz. Często wyjeżdżasz. Gdzie teraz jesteś? Cześć, jestem w drodze do Kosowa, za trzy dni zaczynam tam kurs “BHP” dla korespondentów ze stref konfliktu. Równolegle, na trasie do Djakowicy staram się zachęcić nasze polskie redakcje do opublikowania materiału, który kilka dni temu zbierałem w Palestynie. Jak było w Palestynie? Ciężko, konflikt w Gazie wyraźnie rozdrapuje nie gojące się rany między dwoma narodami. Z jednej strony widziałem rakiety Hamasu latające nad blokami mieszkalnymi w Ashkelon, z drugiej widziałem jak armia izraelska strzela ostrą amunicją do demonstrantów, albo eskortuje osadników izraelskich, którzy pod osłoną nocy katują palestyńskie rodziny w ich domach. A jak materiał? Jesteś zadowolony ze zdjęć? Przy tych tematach, ograniczeniach w poruszaniu się, często też podczas samego robienia zdjęć ciężko jest sobie powiedzieć, że zrobiło się tyle ile by się chciało. Zrobiłem kilka zdjęć, które oddają emocje panujące na Zachodnim Brzegu. Zadowolenie fotografa to sprawa drugorzędna. Wróćmy zatem na chwilę do przeszłości. Od ilu lat jesteś fotoreporterem? Pamiętasz swój pierwszy “poważny” temat? Pierwszą pracę dla redakcji wykonałem w 2007 roku. Zdecydowanie nie pamiętam swojego “pierwszego razu”. Dlaczego prawie wszystkie zdjęcia prasowe są czarno-białe? Znajomi laicy w kwestiach fotografii, zawsze mnie o to pytali. Jeden z nich nawet stwierdził, że czarno-białe zdjęcia są “płaskie”. Przy tym pytaniu zawsze czuję się bezsilny. Przy obrazie czarno-białym mój mózg od razu pracuje na innych falach, skupiam się, odczytuję kształty, wyobraźnia pracuje. Czerń i biel to też kolory, tęcza też może być płaska. Swoją drogą, prasa boi się czerni i bieli, redakcje chcą koloru, najlepiej podkręconego z otwartymi cieniami z błogosławieństwem suwaka “clarity” z programów do obróbki zdjęć. W kolorowych zdjęciach mamy teraz więcej szczegółów niż byśmy pomyśleli. A czy to prawda, że fotografowie lubią by ich zdjęcia wyglądały bardziej dramatycznie niż rzeczywistość? Dlatego usuwają kolory i podkręcają kontrast. Nie wspominając o innych sztuczkach. Różowe majtki na płocie obok zabitego żołnierza wyglądałyby zbyt prozaicznie. Żadne zdjęcie nie jest w stanie oddać dramatu panującego w miejscu konfliktu. Właściwie każdy przypadek należy rozpatrywać z osobna, nie wiem czy można to lubić. Może bardziej chodzi o zatrzymanie widza, o to żeby w tych wyrazistych kontrastach i głębokich czerniach dostrzegł jeszcze wydarzenie, które te kontrasty rysują na fotografii. To fakt, że żadne zdjęcie nie oddaje prawdziwej ludzkiej tragedii i dramatu. Dochodzimy tutaj do kwestii, która wzbudza wiele kontrowersji wśród zwykłych czytelników. Kevin Carter był oskarżony o to, że wykonał słynne zdjęcie, ale nie pomógł małej dziewczynce i zostawił ją na pustyni na pewną śmierć. Co byś zrobił na Jego miejscu — geniealne zdjęcie albo życie człowieka? Wybieram normalność, zdrowie i życie. Porozmawiajmy chwilę o tym. Spodziewałem się takiej odpowiedzi, ale jak w takim razie wytłumaczyć reporterów, którzy nie mają żadnych zahamowań? James Nachtwey w swoim filmie “War photographer” opowiadał, że wojny i katastrofy zawsze przyciągały wiele hien. Takich reporterów nie można tłumaczyć, zresztą co to znaczy hiena? Ktoś, kto pokazuje za dużo? Czy może ktoś, kto po powrocie więcej opowiada o sobie niż o tragedii, którą powinien tam dokumentować? Myślę, że często robi się więcej hałasu o tym, że ktoś decyduje się pojechać w strefę konfliktu, niż o tym co tam się dzieje. To jest patologia, która toczy media. Przy okazji porwania Marcina Sudera w Syrii media pytały mnie tylko o to jak bardzo niebezpiecznie tam jest i jak się nielegalnie przekracza granicę. Jak się nielegalnie przekracza syryjską granicę? [śmiech — Piechotą, chyba, że wybiera się przeprawę przez Orontes. Zresztą o szczegóły lepiej pytać któregoś z milionów uchodźców. Dodaliby jeszcze jak traktują ich pogranicznicy, przemytnicy i parę innych wisienek. Myślę, że chodzi o kogoś, kto w dziennikarstwie szuka rozgłosu i pieniędzy a nie etyki. Na czym polega dokładniej ta patologia, o której wspomniałeś? Media szukają już wyłącznie taniej sensacji? Pieniędzy się w dziennikarstwie nie znajdzie. Rozgłos, możliwe, Tańca z Gwiazdami i tak się nie przebije. Media nie szukają wyłącznie taniej sensacji, po prostu proporcje są zachwiane. Mam wrażenie, że mój kontakt z mediami w kwestii Syrii zbyt często ocierał się o fakt pracy w nieprzyjaznym środowisku i zbyt rzadko poruszał istotne kwestie tego co się dzieje z ludźmi, którzy są w tym konflikcie uwięzieni. Jak długo byłeś w Syrii? Wiemy, że tam trwa wojna ale co się tam teraz dzieje? Co widziałeś? W Syrii spędziłem łącznie trzy tygodnie wiosną 2013 roku. W chwili obecnej kraj jest dotknięty najpoważniejszą klęską humanitarną XXI wieku, miliony uchodźców, ponad 170 tys. zabitych, obecność ekstremalnie zradykalizowanych religijnie grup fanatyków, plus rząd który masowo morduje cywili w nalotach. Piekło na ziemi. Pamiętasz coś szczególnego? Wszystko tam jest szczególne. Spojrzenia dzieci, uściski dłoni dorosłych. Pamiętam swój strach gdy słyszałem pierwszy raz strzelające tanki, pamiętam bezsilność wśród żyjących pod ziemią uchodźców, chłopca któremu pocisk urwał dłoń i nogę, Khalida, Raeda, Khaldouna i dziesiątki innych. Pamiętam nocne przejazdy ambulansem, gdzie sanitariusz sam oferował mi trzymanie broni dla własnego bezpieczeństwa, pamiętam kiepskiej jakości baklawy i dzieciaki z FSA, pogrzeb Mohlesa i Danę co hijab zrzuciła i robi rewolucję pod znakiem zielonego liścia. Przerwij mi lepiej. Co jeszcze? Jest jedna rzecz, która wynagrodziła cały trud jeżdżenia tam. Kiedy w styczniu pojawiłem się z moim przyjacielem Rafałem w ruinach “Martwych Miast”, w miejscowości Serjilla poznaliśmy tam Samar, dziewczynkę cierpiącą na leiszmaniozę. Ta choroba nieleczona zabija, w między czasie paskudnie szpeci ciało, głęboki niegojącymi się ranami. Zrobiliśmy zdjęcia, porozmawialiśmy. Nie sądziliśmy,że będziemy w stanie pomóc. Wróciliśmy tam półtora miesiąca później z misją PAH-u. Okazało się, że Samar będzie można pomóc. To największy “fotograficzny” sukces jaki można odnieść. To rzeczywiście musi dawać nieopisaną satysfakcję. Myślę, że lekarze czują to samo kiedy ratują ludziom życie. Wspominałeś o tym sanitariuszu. Jak wygląda kwestia broni podczas pracy fotoreportera? Na filmie „Byliśmy żołnierzami” jest taka scena, w której zaprawiony w boju sierżant wciska młodemu korespondentowi z aparatem, karabin automatyczny do ręki tuż przed atakiem Japończyków. Podczas natarcia zaczyna z niej strzelać i ta broń ratuje mu życie. Z drugiej strony jest podobno zasada, że dziennikarzom nie wolno nosić broni bo to właśnie gwarantuje im bezpieczeństwo? Mogę tylko powiedzieć, że oczywiście nie dotknąłem tamtej broni. Bronią dziennikarza musi pozostać długopis, dyktafon, aparat i kamera. Oczywiście nie ma dogmatu, nikt nie wie jak się zachowa w danej sytuacji. Czym innym jest jechać ambulansem w czarną noc gdy strach ma wielkie oczy a czym innym jest czekać, aż przyjdzie ktoś kto bez żadnych wątpliwości brutalnie się z nami rozprawi. Mam nadzieję,że nie będę musiał mierzyć się z takimi problemami. Dziennikarz, który zdecyduje się dotknąć broni, naraża na śmiertelne niebezpieczeństwo wszystkich swoich kolegów i koleżanki, którzy przyjadą w to miejsce pracować. Jak traktowali Cię Syryjczycy? Jak traktuje się fotoreporterów z Zachodu w takich krajach jak Syria. Izrael czy np Egipt. Syryjczycy traktowali mnie bardzo dobrze, żyłem wśród nich. Jedliśmy to samo, piliśmy to samo, słyszeliśmy to samo. Ale przecież nie można uogólniać, czasem musi się pojawić nieufność, po obu stronach-to normalne. Moim zdaniem nie ma różnicy czy jest się w Polsce, Rosji, Syrii czy Irlandii. Ludzie wszędzie są tacy sami, dobrzy i źli, ufni i czas i własna otwartość na nowe, na obcego są kluczem do dobrego traktowania. W Izraelu podróżując z Jerozolimy do Ashkelon usłyszeliśmy alarm rakietowy. Pociski Hamasu leciały w najbliższej okolicy, kierowca zatrzymał autobus i ludzie wyskoczyli na zewnątrz. Poznaliśmy tym sposobem małżeństwo, które zaprosiło mnie i kolegę do siebie na noc. Potem już u nich w domu syreny wyły jeszcze dwa razy. Poznaliśmy się lepiej, zbudowaliśmy zaufanie. Nie udało się to w Hebronie, gdy na ulicy izraelscy żołnierze pomimo, że stałem przed nimi godzinę i próbowałem dokumentować atak izraelskich osadników na Palestyńczyków kazali mi i ludziom zebranym rozejść się pod groźbą użycia broni. Wielu młodych ludzi czytając biografie znanych fotoreporterów lub relacje takie jak Twoje, marzy o tym by robić to samo. Sprzedać wszystko, kupić aparat i wyruszyć przed siebie. Wojny, trzęsienia ziemi. Katastrofy. Co byś im powiedział? Warto? Jeśli ktoś chce to naprawdę robić to nikogo nie będzie pytał o kalkulację zysków i strat. Mogę tylko potwierdzić to, co powiedział mi starszy kolega, fotoreporter: “Jeśli dotykasz zła, rzeczy ciemnych to pamiętaj, że one zostawiają ślady”. Z jednej strony przez krótką chwilę jest się w stanie nieważkości, nic nie jest zależne od nas, wszystko jest niesamowicie intensywne to bardzo szczególne doświadczenie. Jednak nie można się w tym zatracić, trzeba pamiętać że pomimo iż przeżywamy tak jak każdy uwikłany w sytuację to jednak mamy tam jeszcze zadania, proste wytyczne — być, rejestrować, przekazywać dalej. Kilka dni temu obok mnie strzelano do ludzi ostrą amunicją, rzucali kamieniami w izraelski checkpoint wojskowy. Ci młodzi ludzie ledwo dorzucali do celu a w ciągu dwóch godzin ponad dwudziestu z nich zostało postrzelonych w tym jeden w głowę. Wtedy ja sobie zadawałem pytanie czy warto. Więc dlaczego? Wspomniany wcześniej James Nachtway powiedział kiedyś, że fotografuje te wszystkie zbrodnie i cierpienie by ludzie się opamiętali i przestali zabijać. A Ty? Dlaczego to robisz?Dlaczego zostałeś fotoreporterem? Wiesz, nie robię tego często. Nie mam złudzeń odnośnie efektów jakie przynosi fotografowanie w takich miejscach. Zdjęcia nie powstrzymują walczących, pozwalają za to wiedzieć i widzieć tym którzy są “na zewnątrz”. To element budowania zbiorowej świadomości. Mam wrażenie, że to element jakiejś globalnej komunikacji, przeciwwaga dla cukierkowej wersji rzeczywistości. Zaledwie kilka h podróży od Gdańska i można znaleźć się w świecie, gdzie wszystko jest do góry nogami, warto być tego świadomym. Ludzie w takich miejscach proszą, żeby to głośno powiedzieć. Więc mówię, pokazuję i czuję, że dla kogoś to jest ważne. Może to egoistyczna pobudka. W tym dialogu i tak jest się tylko małym pyłkiem. Ale nawet ziarnko piasku potrafi zatrzeć tryby wielkiej maszyny. Czy zgadzasz się z tym słynnym zdaniem, że “jedno zdjęcie potrafi zmienić świat”? Czasem to zmienianie świata ma bardzo przyziemny charakter, przykład Samar, zdobycie dowodów na obecność leiszmaniozy w tamtym rejonie. Maszyna wojny się nie zatarła ale kilka dzieciaków ma się lepiej bo ktoś zajął się ich problemem, do tego trzeba było pojechać na miejsce zrobić zdjęcia. Liczenie na coś więcej może rozczarować. Nigdy nie wiemy kogo zdjęcia poruszą i co z tą wiedzą zrobi. Zadam prozaiczne pytanie: skąd brać na to wszystko pieniądze? Skoro sprzedanie zdjęć prasowych za dobre pieniądze jest bardzo trudne. Zwłaszcza gdy ktoś dopiero zaczyna. Nie ma „nazwiska”, legitymacji prasowej, akredytacji, nic. Jak zostać etatowym współpracownikiem Reutersa albo AP? Odnośnie etatu to się nie wypowiem, co do całej reszty, cóż… Na pierwszy wyjazd do wojennej Syrii miałem około czterysta euro na cały miesiąc łącznie z pobytem w Turcji. Jeśli jest się gotowym spać po ludziach, jeść w najtańszych miejscach, czasami sobie gotować to powinno się udać. Wysłannicy mediów korporacyjnych mają czasem na jeden dzień pobytu większy budżet niż wolny strzelec na dwa tygodnie, trzeba umieć się w tym odnaleźć i pracować pomimo wszystko. Czy przed wyjazdem za granicę w konkretny rejon, starasz się o jakieś akredytacje lub posługujesz jakaś legitymacją prasową? To może być konieczne w kontaktach z oficjalna władzą. Od 2009 roku działam w ramach kolektywu Testigo Documentary. Publikujemy, pojawiamy się w mediach ogólnopolskich, to pomaga. Wolni strzelcy, którzy chcą pracować w tym zawodzie mogą wstępować chociażby do Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, legitymacja nie otwiera wszystkich drzwi, ale warto ją mieć, w Izraelu i Palestynie była niezwykle pomocna. Początkujący „wolny strzelec” nie ma żadnych szans by znaleźć się w samym centrum wydarzeń i wykonać zdjęcia lepsze niż etatowy fotograf z Reutersa, który ma nie tylko załatwione akredytacje u miejscowych polityków i wojskowych ale pieniądze na łapówki, przewodników i informatorów. Na miejscu co widać często w TV jest zawsze wielu fotoreporterów. Zawsze ktoś jest pierwszy. Robi się tłok. Zgadzasz się z opinią, że “romantyzm” tego zawodu skończył się na początku lat 90-tych? Wolni strzelcy nie zawsze powinni ścigać się z mediami głównego nurtu, właściwie wręcz powinni wkradać się w te obszary, które są pomijane przez rekinów rynku medialnego. Bólem jest to, że pogłębione historie o profilu konfliktowym muszą konkurować o miejsce i jakiekolwiek środki z rozrywką. Na zdjęciu: fotoreporter Maciej Moskwa (z lewej). Foto: Mateusz Ochocki Jeśli chodzi o bycie pierwszym, czasem to i tak nic nie zmienia. W 2011 roku trafiłem na wybuch pierwszych zamieszek w Damaszku, początek rewolucji w Syrii. Materiał nie poszedł nigdzie, trwał benefis Adama Małysza. Jak skomentujesz fakt rewolucji medialnej jaka się dokonuje od kilkunastu lat, wraz z upowszechnieniem na rynku tanich aparatów cyfrowych, smartfonów i Internetu. To powoduje, że sami powstańcy mogą nakręcać krótkie filmy i publikować je w sieci. Każdy może być fotografem i dziennikarzem? Szanse są równe dla wszystkich, fakt posiadania nożyczek nie z każdego czyni fryzjera. Dziennikarstwo to nie tylko rejestracja, trzeba jeszcze sporo warsztatu, świadomości posługiwania się językiem mówionym, pisanym i wizualnym. Trzeba mieć coś do powiedzenia, posiadać umiejętności analityczne, wtedy to ma sens. Człowiek pierwotny tez miał dostęp do narzędzi rejestracji, co nie znaczy że każdy je wykorzystywał. Czy oprócz fotografii prasowej, wykonujesz jakieś inne zlecenia? Inne tematy? Obsługi, konferencje, śluby, różności. Czytałem o takim nowym trendzie w fotografii ślubnej — młode pary zamawiają sobie pornograficzne, ok, erotyczne sesje z nocy poślubnej… A to ja jeszcze nie jestem trendy [uśmiech — U mnie ciągle klasyka, przygotowania, ceremonia, wesele i wiesz… plener osobnego dnia. Opowiedz o swoim najlepszym, czy może najważniejszym zdjęciu. Jakie były kulisy jego powstania? Nie widzę podium dla takiego zdjęcia. Wiem, które momenty były dla mnie ważne, rozwijające, muszę też przyznać, że bardzo szybko zapominam o swoich zdjęciach, wolę myśleć o tych które jeszcze mogę zrobić. Pewnie jeszcze przyjdzie czas na refleksję nad tymi, które powstały. Co myślisz o paparazzi? Wielu z nich uważa się za „dziennikarzy śledczych” Ja się nad nimi w ogóle nie zastanawiam. Dziennikarz śledczy pracuje, żeby obnażyć jakąś patologię, paparazzi jest patologią. Filozofia na użytek własny, pewnie pomaga im przyglądać się rano w lustrze. Fuj. Najgorsza chwila w karierze? Jeśli chodzi o mocne rzeczy, hmmm… Ja aż tak specjalnie ich nie przeżywam. W Kafranbel w Syrii zaliczyliśmy z kolegą ostrzał rakietowy, jeden z pocisków spadł na pobliski dom ze sklepikiem. Na miejscu zginął człowiek inny został ranny. Sytuacja była surrealna bo chwilę wcześniej piliśmy mate z rebeliantami, którzy odpalili radio i mogli mniej więcej określić w jaką część miasta polecą następne pociski. Tym sposobem biegliśmy po ciemku przylepiając się do ścian budynków i chowając po wnękach domów. Podczas tego samego pobytu doszło do bójki z użyciem kolb karabinów. Wracaliśmy akurat z wywiadu, staliśmy w zakorkowanym miasteczku kiedy na masce naszego samochodu wylądował człowiek, inny okładał jego głowę kolbą Ak-47 .Jednocześnie puścił serię w powietrze a finalnie skierował broń na człowieka , który opierał się o maskę. Tym samy wszyscy w samochodzie byli na linii strzału. Sytuacja sama się wyklarowała, bo ktoś inny zaczął strzelać w powietrze i naszego strzelca szybko spacyfikowano. Chodziło o korek. Porywczy kierowcy, tyle że z dostępem do broni. Najprzyjemniejsza? Z tymi “naj” to zawsze jest ciężko, znowu się trochę wykręcę i powiem, że to kombinacja momentów, interakcji z ludźmi. Kubek herbaty nad Wisłą, Orontesem czy Hari Rud zawsze cieszy. Z tego roku pamiętam poruszający moment. Wędrowałem wzdłuż granicy turecko-syryjskiej, na cienkiej nitce przygranicznego asfaltu poznałem dwóch braci uciekinierów z Aleppo. Szli piechotą, nie chcieli płacić przemytnikom, ich celem było Reyhanlie gdzie mieli odszukać przyjaciół ze swojego miasta. Zamieniliśmy kilka zdań, szybko stało się jasne ,że razem nie uda się nam złapać stopa do głównej drogi. Bracia szli przodem, Rafał, Dunja i Ali i ja za nimi. Moment w którym złapali okazję, wskoczyli szybko na pakę i zaczęli się oddalać w stronę bezpieczniejszej przyszłości był jak 6 w totka. Jak postrzegasz tzw dziennikarzy obywatelskich? Publikujących na swoich blogach albo serwisach typu — TVN/Kontakt24. Jako zagrożenie czy uzupełnienie Twojej pracy? Zdecydowanie uzupełnienie, zastanawiam się tylko dlaczego serwisy o których wspomniałeś nie wynagradzają ludzi dostarczających im materiały. Jeśli chodzi o zagrożenie, to zagrożeniem jest trend nie płacenia. Dla przykładu, tydzień temu przyjechałem z relacją z Hebronu, skontaktowałem się z redakcją Na Temat. Chcieli opublikować zdjęcia, założyć mi bloga i oczywiście to wszystko BEZ PŁACENIA. Podobne propozycje miałem już wcześniej od czołowych polskich serwisów informacyjnych. Może to tylko „polska specjalność”, gdyż zachodnie agencje dla dziennikarzy społecznych typu DEMOTIX wypłacają honoraria. Przy okazji, powiedz jak funkcjonuje Wasza agencja TESTIGO. A tak na marginesie, ten portal, czyli EPRAWDA — też nie wypłaca honorariów autorom, gdyż w założeniu jego celem jest szeroko pojęta edukacja społeczna. Nie mamy na to środków, gdyż nie przynosi nam to żadnych dochodów. Czy takie inicjatywy są złe? Testigo to projekt, który po trosze jest oparty na współpracy i rozwoju poszczególnych uczestników, z drugiej strony to grupa profesjonalistów, którzy najprościej mówiąc – “są do wynajęcia”. Wszystko zaczęło się od Ekspedycji Wisła — Marka Kamińskiego, którą obsługiwali fotograficznie absolwencie Sopockich Szkół Fotografii WFH, Tak się złożyło , że po półtora miesięcznym projekcie postanowiliśmy zawiązać kolektyw łączący ludzi, którzy chcą zajmować się reportażem. W chwili obecnej,jesteśmy na etapie rozwijania kolektywu, przyjęliśmy nowych członków w ramach TESTIGO Network, osiągnęliśmy już pierwsze sukcesy w konkursach Grand Press Photo i BZ WBK Press Foto, publikacje naszych członków pojawiają się między innymi w Polityce. Wspominasz o edukacji społecznej. Szkoda bardzo, że właśnie media o takiej misji są bez środków, a giganci, których redakcje nie pracują za darmo proponują wolnym strzelcom zero PLN. To samo tyczy się NGO — organizacji pozarządowych, gdzie pracownicy dostają regularnie pensje, ale nie widzą problemu w proszeniu fotografów o przekazywanie ich zdjęć za darmo w słusznym celu. Proszę nie zrozum mnie źle, nie jestem chodzącym kalkulatorem. Ale to wszystko prowadzi do tego, że później pracuje się za przysłowiową miskę zupy (w najlepszym wypadku). Odbija się to na naszym bezpieczeństwie podczas pracy w terenie i ograniczonych możliwościach zgłębiania tematu. Doskonale to rozumiem i popieram. To tak szeroki temat, że wykracza poza ramy Naszej rozmowy. Wróćmy do fotografii. Wymień jedno nazwisko swojego „ulubionego” fotografa i powiedz dlaczego go cenisz. Tradycyjnie już będę się opierał pojęciu “naj” [śmiech — W zeszłym roku brałem udział w warsztatach z amerykańskim fotografem Stanleyem Greenem z agencji NOOR. Muszę powiedzieć, że wywarł na mnie ogromne wrażenie, jego album Open Wound ze zdjęciami z Czeczeni jest po prostu kwintesencją obrazu, który mnie porusza i wrzuca w “fotograficzny” nastrój. W Polsce bardzo mi się podobają klatki Mariusza Foreckiego, w ogóle starsi koledzy to mieli dobrze, że na filmach musieli pracować. Wymieniłem dwa nazwiska. Jak fotografujesz? Idziesz na żywioł a później dokonujesz selekcji, czy „myślisz” nad każdym zdjęciem, zwracając uwagę na światło, kolor, kadr. Fotografuję tak jak pozwala mi miejsce, sytuacja, ludzie. Oczywiście staram się pracować zgodnie z zasadami rzemiosła, jednak czasem rzeczywistość w której pracuję przyspiesza, trzeba skupiać się nie tylko na tym co widać w wizjerze, ale również na tym co może być tuż obok czy kilkaset metrów dalej. Tym samym czasem ujęcia ważne dla jakiejś historii powstają nie w wyniku jakiegoś przemyślnego kadrowania, tylko z prostego faktu bycia w odpowiednim miejscu z aparatem. Moim zdaniem Twoje zdjęcia są na światowym poziomie. Czysty, „lekki” kadr, wyczucie chwili, nieskazitelna edycja. Ile czasu zajęło Ci dojście do takiego poziomu rzemiosła? Jesteś samoukiem czy studiowałeś fotografię? Ciężko dźwignąć taki komplement [uśmiech — Przyjemnie łechcze to “miłość własną”. Jeśli chodzi naukę fotografii to wyglądało to tak. I komunia święta, dostaję Smienę, ktoś wkłada tam rolkę slajdu. Rolka nigdy nie została wywołana. Następnie w 2005 roku idę do Sopockich Szkół Fotografii. Na tamtym etapie, wiedziałem tylko tyle, że chcę jeździć po świecie, robić zdjęcia i utrzymywać się z tego. Moja wiedza fotograficzna kończyła się na 3 wykresach które rozrysował mój ojciec Mieczysław, a dotyczyły pojęć czasu naświetlania, przysłony i głębi ostrości. Dwa lata później, byłem już po stażu w Gazecie Wyborczej, pracowałem na cyfrze, analogu, regularnie siedziałem w ciemni, spodobało mi się. Mam jeszcze jedno pytanie, na które czeka wielu fotoamatorów – jakiego używasz sprzętu podczas najważniejszych zleceń. Jakie body dokładnie i obiektywy? Canon 5dII, do tego na ogół 3 stare stałki 24/ 35/2 50/ Raz na ruski rok zabiorę ze sobą 100/2. To jest zestaw , którym robię reportaż. Na komercję pożyczam czasem od kolegów jakiś zoom czy inne rybie oko. Mam jeszcze Arcę Swiss 4×5 ale to bardziej fetysz niż narzędzie w moim przypadku. Dziękuję za rozmowę i życzę wielu sukcesów. Dziękuję, również życzę samych sukcesów w rozwijaniu EPRAWDY. Z Maciejem Moskwą rozmawiał Krzysztof C. Gretkus – Kosowo – Gdańsk ……………………………………. Krzysztof C. Gretkus (1970) — wydawca portalu Eprawda, fotoreporter. W latach 90. publikował opowiadania i wiersze w legendarnym warszawskim magazynie literackim bruLion. W 1995 r. wydał tom wierszy pt. “Szept i wrzask”. W 1999 r. ukończył poemat prozatorski “Czarne Światło”, od 2013 r. dostępny na Amazon i Smashwords pod angielskim tytułem “Puff of Black”. W latach 2008-2012 fotoreporter współpracujący z magazynem The Polish Times i agencją fotograficzną London News Pictures (LNP). ……………………………. Maciej Moskwa — (1982 r.) gdańszczanin, absolwent Sopockich Szkół Fotografii. Współzałożyciel kolektywu dokumentalistów TESTIGO. Laureat Zdjęcia Roku BZ WBK Press Foto 2014, trzykrotny laureat nagrody Gdańsk Press Photo. Finalista Grand Press Photo 2013 , Manuel Rivera-Ortiz Foundation Grant oraz PhotoPhilantrophy 2014. Z aparatem odwiedził 4 kontynenty przywożąc zdjęcia publikowane między innymi w Poznaj Świat, Gazecie Wyborczej, National Geographic Traveler, Tygodniku Powszechnym, Przekroju i miesięczniku Polska Zbrojna. Uwielbia obraz czarno-biały, perskie dywany i kawę z kardamonem. W 2013 roku dokumentował skutki wojny domowej w Syrii. ……………… Więcej: Blog | Testigo Foto: Mateusz Ochocki ( Gdańsk. Nadbałtyckie Centrum Kultury Uroczystość wręczenia nagród XIX Konkursu Fotografii Prasowej Gdańsk Press Photo 2015 im. Zbigniewa Kosycarza. Na zdjęciach: Maciej Moskwa (pierwszy z lewej) — zdobywca nagrody Grand Prix oraz Maciej Kosycarz i Larego Okey Ugwu — dyrektor Nadbaltyckiego Centrum Kultury. Gdański
Bo Mazur podważa legalność jej wyboru do SN i na stanowisko I prezesa SN. Potem sędzia zaczął długą mowę, w której oskarżał Manowską o udział w zamachu na państwo prawa i na SN. Wyliczał co zrobiła. Stwierdził, że prokuratura powinna rozważyć, czy przekroczyła uprawnienia i nadużyła swojej władzy.

Opublikowano: 2017-06-01 14:58:51+02:00 · aktualizacja: 2017-06-01 15:01:52+02:00 Dział: Smoleńsk Smoleńsk opublikowano: 2017-06-01 14:58:51+02:00 aktualizacja: 2017-06-01 15:01:52+02:00 autor: Fratria Co tam szokujące informacje o podmienionych ciałach i wrzucaniu szczątków ludzkich do jednego worka lub trumny! Dziennikarze TVN i TVN 24 zorganizowali medialną rozróbę na konferencji prasowej. Nie interesowały ich pytania o szokujące nieprawidłowości przedstawicieli rządu PO i PSL w Smoleńsku, nie pytali także o rosyjskie bestialstwo i bezczeszczenie zwłok ofiar smoleńskich. Najbardziej interesowało ich, że sekcje zwłok nie ujawniły… dowodów na wybuch na pokładzie TU–154. Chcieli też, by prokurator Marek Pasionek wytłumaczył swój udział w pracach sekcyjnych tuż po katastrofie smoleńskiej. Bardzo też byli ciekawi kiedy przed obliczem prokuratora staną Antonii Macierewicz i dr Berczyński. Przepychanka zaczyna się w 31 minucie nagrania Dlaczego nie alarmował pan o tych informacjach już 13 kwietnia, gdy był pan w Moskwie? – dopytywał reporter TVN. Prokurator Pasionek spokojnym tonem przypomniał, że tematem konferencji są ustalenia polskich sekcji zwłok i odpowiedział: Co konferencja prasowa, na którą zapraszam, to regularnie mnie o to pytacie. W stanie faktycznych nie zmieniło się nic. Byłem z 13 na 14 kwietnia w Moskwie, nie informowałem o nieprawidłowościach, bo sekcje były zakończone. Zostałem poinformowany przez prokuratorów, że sekcje zostały przeprowadzone bez ich udziału. – kolejny już raz tłumaczył Pasionek. Jeśli chciałby pan sięgnąć po bardziej precyzyjne dane, to pan spojrzy do archiwum, na każdej konferencji w sposób wyczerpujący odpowiadałem na te pytania . – dodał prokurator. Dziennikarze z Wiertniczej nie chcieli jednak pytać o wyniki sekcji zwłok i ekshumacji i pytali o kwestie ustaleń podkomisji smoleńskiej. Za wszelką cenę chcieli uzyskać odpowiedź, czy na pokładzie doszło do wybuchu. Prokurator odpowiedział, że konferencja dotyczy ekshumacji i sekcji zwłok. Reporterzy TVN chcieli też dowiedzieć się dlaczego nie został jeszcze przesłuchany w sprawie Antoni Macierewicz i dr Berczyński. Prosimy o szacunek dla ofiar katastrofy smoleńskiej i zadawanie pytań tylko w tym temacie. – apelowała rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej. Zdenerwowani dziennikarze z TVN odpuścili dopiero, gdy tę przepychankę stanowczo przerwała rzecznik Prokuratury Krajowej. Dla mediów związanych z opozycją sprawy sekcji i bałaganiarstwa przedstawicieli rządu Donalda Tuska nie są istotne. Najważniejsze, by narrację smoleńską przestawić na inne tory - bezpieczne dla obecnej opozycji. WB Publikacja dostępna na stronie:

Zawód: dziennikarz śledczy "Gmyz o weryfikacji źródeł historycznych, strukturach i metodach pracy operacyjnej tajnych służb oraz o ludziach „niewidzialnego świata” wie więcej niż niejeden polski historyk i politolog. To nie jest kolejny nudny i egocentryczny wywiad-rzeka.
"Gmyz o weryfikacji źródeł historycznych, strukturach i metodach pracy operacyjnej tajnych służb oraz o ludziach „niewidzialnego świata” wie więcej niż niejeden polski historyk i politolog. To nie jest kolejny nudny i egocentryczny wywiad-rzeka. Ta książka odsłania kuchnię III RP i w sensie poznawczym jest nowatorska, a nawet – rzekłbym – ważna dla Polski". dr hab. Sławomir Cenckiewicz, historyk Cezary Gmyz. Jeden z najlepszych polskich dziennikarzy śledczych po raz pierwszy opowiada o kulisach swoich dochodzeń. – Co naprawdę CBA wiedziało o Aleksandrze Kwaśniewskim? – Jak Platforma Obywatelska uratowała przed więzieniem znanego oligarchę? – Kto był najgroźniejszym agentem SB w Watykanie? – Gdzie zniknęły wszystkie zdjęcia prezydenta Komorowskiego z polowań? – Co jest w dziennikach Erika Kocha? – Jak polski rząd chciał uczcić kata powstania w getcie? – Dlaczego w dniu zamachu na Jana Pawła II na Placu św. Piotra znajdowali się oficerowie polskiej bezpieki? – Kim jest człowiek, który szpiegował papieża, a 10 kwietnia 2010 czekał na polską delegację w Smoleńsku? – Jakie są dowody obecności trotylu na wraku tupolewa? Człowiek, który „podpalił Polskę”, mówi, komu warto grzebać w życiorysie – i ujawnia własny. Rozmawia Piotr Gociek. Rok wydania2017Liczba stron300KategoriaLiteratura faktuWydawcaFrondaISBN-13978-83-8079-178-7Język publikacjipolskiInformacja o sprzedawcyePWN sp. z faktu Kogo na planie filmowym nazywają Pani Energia? Kto zakładał takie płaszcze, jak Roberta De Niro, by za wszelką cenę być jak bohater "Dawno temu w Ameryce"? Kto poleciał w kosmos na statku z "Gwiezdnych wojen" i do tej pory stamtąd nie... -15%-15%Copywriterem być każdy może. Ty również!Kim jest copywriter? To osoba, która pisze teksty o określonej funkcji. Najczęściej są to treści reklamowe, wizerunkowe i pozycjonujące. Copywriterzy piszą teksty ofert handlowych i na firmowe... Publikacja adresowana jest zarówno do naukowców I studentów, jak i do osób zainteresowanych dziennikarstwem sportowym oraz pragnących spróbować swoich sił w zawodzie. Obok charakterystyki gatunków wypowiedzi dziennikarskiej autorzy... "Gmyz o weryfikacji źródeł historycznych, strukturach i metodach pracy operacyjnej tajnych służb oraz o ludziach „niewidzialnego świata” wie więcej niż niejeden polski historyk i politolog. To nie jest kolejny nudny i egocentryczny... -20%-20%Recenzowana publikacja składa się z szeregu artykułów dotyczących wykonywanej współcześnie profesji dziennikarskiej. Tematyka zawartych w książce opracowań dotyka budzących współcześnie najwięcej wątpliwości kwestii związanych z... Komentarz stanowi kompleksowe omówienie regulacji zawartych w nowym akcie prawnym, jakim jest ustawa o zawodzie książce w praktyczny sposób wyjaśniono zagadnienia dotyczące: samodzielności profesji farmaceuty, rozszerzenia... -15%-15%Jego zdjęcia zna cały świat. Czołg pod kinem Moskwa z Czasem apokalipsy to fotograficzna ikona stanu wojennego. Zdjęcie zrobione z dystansem i sercem. Przez chłopaka z aparatem i brytyjskim paszportem, który przyjechał tu w 1973 roku. Przez... -15%-15%Mocno stań na obu handlowych nogach!Kariera w sprzedaży nie jest dla każdego. To praca trudna. Można rzec: elitarna. Wymaga bowiem od wykonującego ją człowieka predyspozycji, które często pozostają ze sobą w sprzeczności. Trzeba być... -20%-20%Początki zawodu lekarza wykraczają oczywiście poza wiek XIX, któremu poświęcamy cały ten zbiór, wydawany od roku 2003 w ramach serii Zawody medyczne na ziemiach polskich w XIX i XX w. Jednak przyjęta dla całości wspomnianej serii...

W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka.

W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Telewizja Republika opublikowała na swoim kanale na YouTubie zeznania jakie w tej sprawie złożyła rodzina prezesa PZPN - brat Romuald i bratanek Marcin. Są oni właścicielami firmy Mikrotel. Z kolei Nisztor na swoim kanale na YouTubie Nisztor TV upublicznił kolejne zeznania - Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego i Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN. - Jedną z najciekawszych kwestii są okoliczności w których doszło do podpisania przez PZPN umowy sponsorskiej z grupą Lotos w 2015 r. W ten sposób stała się głównym sponsorem reprezentacji Polski i tak jest, bo przedłużono ją w 2018 r. - mówi Nisztor w programie „Śledczym Okiem” (emitowanym na Nisztor TV na YouTubie). - Bardzo ciekawe jest też to co rodzina prezesa [Bońka] mówi o działalności spółki Mikrotel, którą opisałem w artykułach w „Gazecie Polskiej”. Firma ta współpracuje od lat ze SportFive, a ta współpraca polega na świadczeniu usług na rzecz PZPN - mówi Nisztor. Zwraca uwagę, że po publikacji „Gazety Polskiej” związek ujawnił, że Mikrotel także bezpośrednio świadczył mu usługi. Umowa PZPNu z bydgoską firmą rodziny prezesa obowiązywała od sierpnia 2017 r. do września 2018 r. - Napisałem prawdę o Zbigniewie Bońku. Będę publikował kolejne zeznania (…) Poza tym każdy kto trochę interesuje się piłką powinien wiedzieć w jaki sposób działa federacja, która zarządza polską reprezentacją, naszym dobrem narodowym - dodaje. Podkreśla, że na ostatniej rozprawie zeznawali Kazimierz Greń, były członek zarządu PZPN i Adam Godlewski, dziennikarz sportowy. Według Nisztora wyrok w jego sprawie z Bońkiem może zapaść jeszcze w czerwcu. - To jest pierwsza sprawa, która toczy się tak szybko. Rozpoczęła się de facto w styczniu, a już 7 czerwca odbędzie się przesłuchanie stron, czyli ten ostatni etap sprawy sądowej. Tego dnia oprócz mnie, przesłuchiwany będzie też Zbigniew Boniek. To może być bardzo ciekawe przesłuchanie. Pewnie więc jeszcze w czerwcu zapadnie wyrok. Zamknięcie sprawy cywilnej w sześć miesięcy to rekord. Chciałbym, aby wszystkie sprawy tak szybko się toczyły. Rozprawy są bardzo szybko wyznaczane przez sędziego Rafała Wagnera - dodaje Nisztor. Przypomina, że to ten sam sędzia, który na wniosek prawników prezesa PZPN nałożył na niego (oraz redakcję „Gazety Polskiej Codziennie”) zakaz wypowiadania się na temat Bońka. Ostatecznie został on wycofany, a zakaz zdjęty. Cały najnowszy program Śledczym Okiem: Zeznania Romana Kołtonia, dziennikarza sportowego: Zeznania Macieja Sawickiego, sekretarza generalnego PZPN: Zeznania Romualda Bońka (prezesa i współwłaściciela spółki Mikrotel), brata szefa PZPN Zeznania Marcina Bońka (członka zarządu i współwłaściciela spółki Mikrotel), bratanka szefa PZPN Źródło:

Pomóż nam zbudować Globalną Polską Sieć Radia Wnet - https://zrzutka.pl/radiownetNie chcesz, aby ominęły Cię kolejne filmy? Subskrybuj nasz kanał na YouTube!
Wśród dowodów jest nagranie z poniedziałkowego uderzenia w parking w Charkowie, które według Bellingcat zostało dokonane przy użyciu właśnie bomby kasetowej. Na filmiku widać mieszkańców miasta spacerujących w pobliżu parkingu w chwili, gdy wybuchają kolejne ładunki. Nagranie z piątku, drugiego dnia inwazji, wykonane kamerą samochodową pokazuje bombę kasetową, która spada na drogę w Charkowie. Kierowca auta zawraca pospiesznie, gdy wokół samochodu dochodzi do eksplozji. Jak oceniają specjaliści, bomba została prawdopodobnie zrzucona przez rosyjski system rakietowy Grad. Kilka organizacji pozarządowych badających możliwe zbrodnie wojenne dokonane przez Rosjan, takie jak Amnesty International, skupiło się na ataku na przedszkole w Ochtyrce na zachód od Charkowa, do którego doszło w piątek. Nagranie z drona wykonane po ataku ukazuje wiele miejsc eksplozji oraz martwych lub ciężko rannych ludzi leżących przy wejściu do przedszkola. Amnesty podaje, że w wyniku tego ataku zginęło trzy osoby, w tym dziecko. Dowody z nagrań sugerują, że Rosjanie rozpoczęli ataki rakietowe na Charków mimo ich skutków dla ludności cywilnej - pisze "The Guardian". Jak zauważa gazeta, nie pojawiły się dotąd jednoznaczne dowody na to, że siły rosyjskie używają broni termobarycznej lub bomb kasetowych typu zapalającego, o których wykorzystywanie oskarżano siły rosyjskie w Syrii podczas oblężenia Aleppo. Higgins zauważa, że w odróżnieniu od innych niedawnych światowych konfliktów, takich jak wojna w Syrii, "społeczność wywiadowcza typu open source", która zbiera dowody w postaci nagrań i zdjęć, działa już od pierwszego dnia wojny na Ukrainie. Dzięki współpracy z osobami, które dokumentują konflikt, choćby przy użyciu komórek, niezależni dziennikarze śledczy, tacy jak działacze Bellingcat, mogą szybko opracować dowody, które być może będą potrzebne w przyszłości. "Może nadejść dzień, gdy to wszystko znajdzie się w Międzynarodowym Trybunale Karnym" - powiedział Higgins. Źródło: PAP
\n \n piotr moskwa dziennikarz śledczy
Dziennikarz Piotr Marciniak - kariera, aktywność zawodowa. Od 2001 roku pracuje w telewizji TVN24, gdzie prowadzi "Fakty po południu" i "Fakty po Faktach", a także pomysłodawcą i prowadzącym programu "Babilon" w TVN24 BiS. Od czerwca 2005 roku roku jest gospodarzem "Faktów" w TVN. Od września 2007 roku do grudnia 2011 roku prowadził Opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 · aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Fot. Dziennikarze śledczy Paweł Reszka oraz Michał Majewski są nowymi autorami tygodnika WPROST. Na łamach gazety zadebiutują w najbliższych numerach - informuje wydawca Reszka był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie w latach 2003–2006, a następnie szefem działu śledczego „Dziennika”. Był wyróżniany nagrodami miesięcznika „Press” za reportaże i teksty śledcze. W 2005 r. otrzymał Nagrodę im. Dariusza Fikusa, a w 2010 r. wspólnie z Michałem Majewskim został uhonorowany Nagrodą im. A. Woyciechowskiego za cykl artykułów na temat katastrofy smoleńskiej. Publikacja dostępna na stronie: Polska. Grupa wsparcia dla dziennikarza, zarazem polskiego patrioty - Piotra Moskwy ze Szczecina oraz jego rodziny. Bezpośredni kontakt telefoniczny z Piotrem Moskwa: Tel. +48 792 878 969 i WhatsApp +48792878969 Skype: ntbix-szczecin (tu nazwa) Wspomóż Piotra i jego rodzinę wpłacając dowolną kwotę..

Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, ogłosiła dziś mały sukces energetyczny Polski. Jak bowiem stwierdziła, pozyskaliśmy nowe źródło gazu. Pochwaliła przy tym kolegę ze swojej frakcji – Piotra Naimskiego. Więcej opinii znajdziesz w dziale mPress Opinie Gaz z Rosji to dziś „największe zło”. Trudno się dziwić, że kraje Unii Europejskiej chcą uniezależnić się od nieprzewidywalnego, nieobliczalnego Władimira Putina. Który – zgodnie z dekretem przez siebie podpisanym – będzie mógł rządzić Rosją jeszcze przez kilkanaście lat. Nadmieńmy tu, że wczoraj premier Morawiecki odpowiedział na pytanie internauty o to, czy Polska nadal kupuje rosyjski gaz. Putin będzie rządził Rosją do końca życia? Niestety: prawdopodobnie tak Minister Anna Moskwa: gaz płynie już z Litwy do Polski Przy współpracy polskich spółek gazowniczych i energetycznych, a także staraniom rządu, gaz z Litwy wreszcie płynie do naszego kraju. Ogłosiła to dziś minister klimatu i środowiska – Anna Moskwa, za pośrednictwem Twittera. – Zgodnie z planem od dzisiaj gaz z Litwy płynie do Polski. 5 maja otwarcie kolejnej infrastruktury umożliwiającej większy przesył. Polska bezpieczna energetycznie. Brawo Piotr Naimski! – ogłosiła minister. Piotr Naimski to Sekretarz Stanu w KPRM, Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Redakcja mPress poleca również: mBank wpłaci pieniądze na twoje konto za darmo. Ale trzeba się spieszyć Zbigniew Ziobro odchodzi z rządu? Sensacyjne poszeptywania Sejmie Radosław Sikorski o Niemcach: przychodzi im to opornie

Zapytaliśmy w Prokuraturze Krajowej, czy śledczy prowadzą jakieś działania wobec pracowników MSZ, którzy mieli kontakt z Edgarem K. i mieli z nim "współdziałać, ułatwiając uzyskanie

Opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Piotr Fogler, Dorota Stalinska w akcji Radia Hobby promujacej bezpieczna podroz samochodem, 2014 rok. Fot. Najbardziej szaleje oczywiście Radio Sputnik (kiedyś: Głos Rosji), którego dziennikarze i komentatorzy robią z byłego rzecznika Samoobrony „pierwszego więźnia politycznego” krwawego reżimu PiS. Tego typu bzdur można oczywiście słuchać z rozbawieniem. Ale można też, a nawet trzeba, stale się przyglądać, jak działa w Polsce rosyjska propaganda i dezinformacja. Zwłaszcza, że za chwilę mamy wywołujący wściekłość Kremla szczyt NATO w Warszawie. Na początek próbka sputnikowej „publicystyki” z ostatnich dni. Leonid Sigan, jedna z gwiazd dawnego Głosu Rosji w rozmowie telefonicznej z szefem prokremlowskiego „think-tanku” Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych Marcinem Domagałą stwierdza, że „z rozgoryczeniem dowiedzieliśmy się, że (…) Mateusz Piskorski został zatrzymany. On był częstym gościem na antenie Sputnika i nie krył swych przekonań”. Sigan pyta: „więc może właśnie te jego przekonania stały się powodem akcji ABW?”. Domagała oczywiście się zgadza. „Powiem brutalnie, polityk, który był krytykowany przez Mateusza Piskorskiego, koordynator do spraw służb specjalnych pan Mariusz Kamiński zamknął swojego krytyka w więzieniu. To jest wszystko, co na razie można na ten temat powiedzieć. To jest to, co się dzieje w tym momencie w Polsce” — alarmuje Domagała. Sputnikowym panom wtórują sputnikowe panie. Lewicowa publicystka Agnieszka Wołk-Łaniewska sugeruje, że aresztowanie Piskorskiego to… odpowiedź na słowa Billa Clintona o „putinizacji” polskiej demokracji, bo „uderzając w jedyną w Polsce partię otwarcie życzliwą Rosji, PiS chce udowodnić światu, że z Putinem nie ma nic wspólnego”. Łaniewska prosi, byśmy „różnili się pięknie”, topornie wbijając do głowy odbiorcom, że bohaterski Piskorski trafił za kraty za poglądy, a nie za szpiegostwo. Radio Sputnik to część przedsięwzięcia medialnego zadekretowanego osobiście przez Putina i prowadzonego przez państwową agencję Rossija Siegodnia. W Polsce mogło nadawać dzięki gościnie lokalnej stacji z Legionowa, Radia Hobby. „Mówi Moskwa. Radio Sputnik rozpoczyna swoją codzienną audycję w języku polskim” — słyszeli codziennie mieszkańcy Legionowa i okolic. Putinowska propaganda wsparta została pieniędzmi. Piotr Fogler, do niedawna prezes Radia Hobby, zapewniał, że to właśnie kasa była jedynym powodem wpuszczenia Sputnika na częstotliwość legionowskiej rozgłośni. Jest podpisana ponad trzy lata temu umowa, czysto komercyjna, umowa sprzedaży czasu antenowego. Nikt nie przewidział trzy lata temu tego, co Rosjanie , co Kreml zrobi w 2014 roku wobec Ukrainy, a zawarta wówczas umowa obowiązuje i nie możemy pozwolić sobie na jej zerwanie, bo to oznaczałoby decyzję o zamknięciu naszej rozgłośni — stwierdzał w lutym 2015 r. Fogler, dawny działacz Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej, mąż eks-posłanki PO Marty Fogler i brat Janusza Foglera, szefa potężnego stowarzyszenia ZAiKS. Z dokumentów Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, że Radio Hobby brało od Rosjan w 2015 roku ok. 35 tys. złotych miesięcznie. To niezbyt wygórowana kwota za uwiarygodnianie kremlowskiej propagandy… Legionowska rozgłośnia ostatecznie, właśnie z powodu udostępniania anteny Sputnikowi, straciło, decyzją KRRiT z 11 stycznia 2016 r., koncesje na nadawanie. Sputnik wciąż jednak jest w Polsce i wciąż próbuje tłumaczyć Polakom, że mają na Kremlu sprawdzonych przyjaciół, którzy zawsze chętnie nam pomogą. Zatrzymanie Piskorskiego jest dla mnie dobrym sygnałem, dowodem na to, że po latach degrengolady w służbach ktoś na poważnie zaczął zajmować się zagrożeniem ze Wschodu. Mam nadzieję, że równie poważnie analizowana jest w kontekście bezpieczeństwa naszego państwa działalność rozmaitych „sputników”. Coś, co dzisiaj wygląda na kuriozum i znajduje się na marginesie (tak, jak kompletnie marginalna jest partia Zmiana) za chwilę może stać się naprawdę groźne. Publikacja dostępna na stronie:

Dziennikarz śledczy radia Swoboda Mark Krutow dystansuje się od tej teorii. We wpisie na Twitterze zwraca uwagę, że dwóch z występujących w filmiku wojskowych już wcześniej, choć z innego miejsca, publikowało nagrania, w których skarżyło się na złe warunki i. Trucizna w rzece, przecieki ze śledztwa i kontrwywiad.

O wyroku wydanym przez sędziego Rafała Wagnera poinformował dziś na Twitterze Piotr Nisztor. Sąd, jak relacjonuje dziennikarz, nakazał mu przeprosić Zbigniewa Bońka za "sugestie dot. jego związków z SB i bycia przez niego gwarantem PRL-owskiego układu". Jednocześnie sąd orzekł, że wątki w publikacjach Nisztora dotyczące Mikrotelu, firmy prowadzonej przez brata prezesa PZPN, nie naruszają dóbr osobistych Bońka. - Musze przeprosić Zbigniewa Bońka za to, że źle odebrał moje publikacje. Uzasadnienie orzeczenia jest kuriozalne. Oczywiście składamy apelację - napisał Piotr Nisztor. Dodał, że prokuratura w tej sprawie wnosiła o oddalenie powództwa. Nisztor podkreślił, że dzisiejszy wyrok "bardzo mocno uderza w wolność mediów" Wyrok w sprawie wytoczonej mi przez @BoniekZibi bardzo mocno uderza w wolność mediów. Można bowiem - mimo NAPISANIA PRAWDY I DOCHOWANIA NALEŻYTEJ STARANNOŚCI - zostać skazanym za subiektywną interpretacje i postrzeganie tekstów przez ich bohatera🤷‍♂️ — Piotr Nisztor 🇵🇱 (@PNisztor) July 30, 2021 Proces z powództwa Zbigniewa Bońka toczył się przez Sądem Okręgowym w Warszawie. W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, opublikował kilka artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Źródło:
Autor artykułu w "Gazecie Polskiej" - dziennikarz śledczy Piotr Nisztor - był gościem Polskiego Radia 24, gdzie opowiadał o kulisach dziennikarskiego śledztwa.
– Marek Koźmiński nie poszedł w ślady Zbigniewa Bońka i odpowiedział szczegółowo na 49 pytań. Gdy zapytałem go o to, jak to możliwe, że serce jego biznesów dokonało tak spektakularnego bankructwa, on stwierdził, że to przez kryzys ekonomiczny, który wówczas nastąpił poważnie uderzył w sektor nieruchomościowy. Stąd problemy z płynnością i brakiem środków na spłatę zaciąganych kredytów – powiedział w programie „Śledczym Okiem” Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” i wymienił nazwiska najpoważniejszych kandydatów. W sierpniu odbędą się wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN). W wyścigu nie wystartuje Zbigniew Boniek, który na czele piłkarskiej centrali stoi od jesieni 2012 r. Prawo zakazuje mu bowiem ubiegać się po raz trzeci o fotel szefa związku. – Namaścił on na swojego następcę Marka Koźmińskiego, wiceprezesa PZPN – powiedział w programie „Śledczym Okiem” (emitowanym na kanale Nisztor TV na YouTubie) Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, który wziął pod lupę prowadzone przez niego od lat interesy. – Sercem imperium biznesowego Koźmińskiego przez lata była spółka Eurostar Real Estate – mówi Nisztor, który sprawę opisał w ostatniej „Gazecie Polskiej” („Kto po Bońku. Koźmiński i jego teść z SB?”). Postępowanie trwa – Firma ta zajmowała się skupowaniem gruntów w różnych miejscach w Polsce, głównie w dużych miastach, a następnie poszukiwaniem inwestora i realizacją wspólnie z nim projektów. To firma, która trzy lata temu upadła. Sąd w Krakowie postawił ją w stan upadłości, a postępowanie upadłościowe trwa do dzisiaj. Z informacji jakie uzyskałem w sądzie wynika, że długi tego kierowanego i założonego przez Marka Koźmińskiego podmiotu wynoszą ponad 154 mln zł, a wcześniej część nieruchomości została zlicytowana przez komorników. Ten wielki nieruchomościowy biznes, za który media przez lata chwaliły Marka Koźmińskiego zbankrutował - podkreślił dziennikarz śledczy. Nisztor zwrócił uwagę, że Koźmiński ze stanowiska prezesa Eurostar odszedł w 2014 r. Na jego miejsce został powołany Mirosław B. – To brat Krzysztofa B., znanego byłego piłkarza Hutnika Kraków, czy Wisły Kraków, prywatnie bardzo dobrego kolegi Koźmińskiego. On był bardzo mało rozmowny. Gdy wysłałem mu pytania odpowiedział bardzo zaskakująco. Stwierdził, że jest osobą prywatną, stąd literka B., a nie pełne nazwisko, no i generalnie, że to jego prywatna sprawa jakie interesy robi. Nie odpowiedział niestety jego brat, który będzie zgodnie z prawem ponosił odpowiedzialność za upadłość tej firmy, bo każdy z wierzycieli może mu przecież wytoczyć powództwo po zakończeniu postępowania upadłościowego. Wydaje mi się, że będzie miał poważne problemy. Chociażby Prezydent Miasta Krakowa i Gmina Kraków, które posiadają wierzytelności, wraz z odsetkami, na ponad 6 mln zł, nie odpuszczą. Gdyby odpuścili byłoby to działaniem na szkodę – zaznaczył dziennikarz. Spektakularne bankructwo Nisztor podkreślił, że Koźmiński odpowiedział na 49 pytań przesłanych mu przed publikacją w „Gazecie Polskiej”: – Ne poszedł w ślady Zbigniewa Bońka i odpowiedział szczegółowo na pytania. Gdy zapytałem go o to, jak to możliwe, że serce jego biznesów dokonało tak spektakularnego bankructwa, on stwierdził, że to przez kryzys ekonomiczny, który wówczas nastąpił poważnie uderzył w sektor nieruchomościowy. Stąd problemy z płynnością i brakiem środków na spłatę zaciąganych kredytów. Dziennikarz wskazuje również, że od lat majątkiem Koźmińskiego zarządza jego teść Marek Chmielowiec.– To on od wielu lat zarządza tym rozrastającym się imperium biznesowym Koźmińskiego. To były funkcjonariusz krakowskie bezpieki. Wstąpił do SB w 1977 r. i początkowo służył w wydziale ds. hoteli. To była komórka zajmująca się zakładaniem podsłuchów w krakowskich hotelach, czy pozyskiwaniem tam współpracowników, którzy mogliby informować np. o obcokrajowcach, którzy wynajmują tam pokoje. Po kilku latach Marek Chmielowiec zmienił komórkę, w której służył. Na początku lat 80. zaczął być pracownikiem Wydziału III krakowskiej bezpieki, zajmującej się walką z opozycją antykomunistyczną. Pewnie niewiele więcej mógłbym na ten temat powiedzie, gdyby nie wydarzenia z 3 maja 1986 r. w Krakowie. Tego dnia doszło do bardzo dużego uderzenia aparatu PRL-owskiej bezpieki właśnie w działaczy opozycji antykomunistycznej. Doszło do masowych zatrzymań. Jedną z osób, która uczestniczyła w tej akcji był teść wiceprezesa PZPN – podkreśla dziennikarz. Zarzuty IPN Nisztor w programie „Śledczym Okiem” ujawnił dokumenty, z których wynika, że Chmielowiec wszedł do dwóch mieszkań działaczy opozycji. Do pierwszego o 6:30, drugiego godzinę później. Zatrzymał w sumie czwórkę działaczy opozycji antykomunistycznej. – Wśród nich szefa Solidarności w Nowej Hucie – podkreślił dziennikarz. Za te działania zarzuty postawił mu pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Oprócz niego zarzuty usłyszało też 16 innych byłych funkcjonariuszy SB i MO. – W grudniu 2014 r. pion śledczy IPN w Krakowie sporządził akt oskarżenia przeciwko teściowi wiceprezesa PZPN. Sprawa została jednak bardzo szybko umorzona przez sąd z powodu przedawnienia karalności czynów – przyznał dziennikarz. Wojewódzka Komisja Weryfikacyjna w Krakowie, kierowana przez Zbigniewa Fijaka wydała Chmielowcowi negatywną ocenę. To oznaczało negatywną weryfikację, czyli brak możliwości służby w organach III RP - Urzędzie Ochrony Państwa powstałym na zgliszczach SB i policji powstałem w miejsce milicji obywatelskiej. Chmielowiec odwołał się jednak od tej decyzji do Centralnej Komisji Weryfikacyjnej w Warszawie i tam ta decyzja krakowska została uchylona, a Chmielowiec otrzymał pozytywną weryfikację. Dzięki temu lata 90. spędził w krakowskiej delegaturze UOP – podkreślił Nisztor. Perła w imperium Dziennikarz zapowiada także kolejny artykuł o tajemnicach biznesowego imperium Marka Koźmińskiego. - Tym razem pod lupę wziąłem perełkę w imperium biznesowym Koźmińskiego. Marek Koźmiński wraz z rodziną jest dziś współwłaścicielem prestiżowej, zabytkowej kamienicy przy ul. Floriańskiej 6 w Krakowie. To ta kamienica, w której w 2014 r. mieścił się „słynny” nocny klub Cocomo. W kamienicy, której współwłaścicielem jest wiceprezes PZPN działał klub, który przez kilka lat znajdował się pod lupą krakowskich śledczych – zaznaczył Nisztor i przypomina, że klienci padali tam ofiarą oszustwa, płacąc astronomiczne kwoty za drinki. Artykuł Piotra Nisztora o kulisach przejmowania przez wiceprezesa PZPN kamienicy przy ul. Floriańskiej 6 w Krakowie ukaże się w „Gazecie Polskiej”, dostępnej w kioskach od 3 lutego! Źródło: Nisztor TV Dane osobowe potrzebne dla wpłacających: Piotr Moskwa, 71-562 Szczecin, ul. Marii Rodziewiczówny 1/7, Polska KODy wpłat z Czeku Blik, Poczty Polskiej i Western Union potrzebne do odbioru pieniędzy – proszę przekazywać drogą telefoniczną pod numery: +48 792 878 969, +48 792 646 848 (Play) Tajemnicze zgony polskich polityków Data utworzenia: 10 maja 2014, 14:34. Niewyjaśnione wypadki, upozorowane samobójstwa, nieznani sprawcy. Oto polscy politycy i ich współpracownicy, którzy na tamten świat przenieśli się nagle i w wyjątkowo tajemniczych okolicznościach. Zobacz kim byli! Marek Papała zabójstwo. Foto: PAP /21 PAP Zabójstwo Marka Papały to jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni w historii współczesnej Polski /21 PAP Marek Papała – komendant główny policji – zamordowany r. /21 Piotr Molęcki / Andrzej Lepper - szef Samoobrony, poseł, wicemarszałek, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Marcinkiewicza i Znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011r. Od 1-go dnia, zanim zrobiono sekcję zwłok przyjęto wersję samobójstwa przez powieszenie bez udziału osób trzecich /21 Wojtek Grzedzinski / Róża Żarska – adwokatka Leppera – „zmarła” w lipcu 2011 r. w Moskwie /21 / BRAK Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych /21 / BRAK Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych /21 BRAK Michał Falzmann – kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ – umiera „na serce” /21 Ireneusz Radkiewicz / PAP Walerian Pańko – rezes NIK i szef Felzmanna – ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym r. /21 UWAGA / BRAK Tajemnicze zgony nie omijają polityków /21 UWAGA / BRAK Niektórzy z nich kończą zamordowani w okolicznościach, których pewnie już nigdy nie uda się wyjaśnić. Komuś na tym zależy? /21 PAP Piotr Jaroszewicz – premier PRL – zamordowany r. wraz z żoną /21 Roman Koszowski / PAP Ireneusz Sekuła – poseł na Sejm – samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch r /21 East News Jacek Dębski – polityk, były minister sportu – zamordowany r. /21 PAP Marek Karp – był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego. „Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim” – mówił do swojego przyjaciela na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004 r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji „zmarł z powodu powikłań powypadkowych”. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwe okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych /21 Tomasz Griessgraber / Edytor Daniel Podrzycki – kandydat na prezydenta w 2005 r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem. W 1997 wraz z A. Lepperem, W. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę rurociągu Jamalskiego /21 BRAK Prof. Stefan Grocholewski - ekspert od odczytywania nośników cyfrowych, wykrył manipulacje w nagraniach cz. skrzynek z CASY. "Zmarł" /21 PAP Dariusz Ratajczak – dr historii, autor tematów niebezpiecznych, zbioru esejów historyczno-politycznych skazany za kłamstwo oświęcimskie. 11 czerwca 2010 znaleziono jego zwłoki w zaparkowanym samochodzie pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu, w którym mogły przeleżeć wg śledczych kilka dni, sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia alkoholem /21 BRAK Eugeniusz Wróbel – wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154 o nr. 101. Pocięty piłą mechaniczną r. przez swego syna, który zdołał zabić i pociąć swego ojca, usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć o wszystkim. Złego stanu swego „chorego psychicznie” syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą /21 Fakt_redakcja_zrodlo Remigiusz Muś był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. To on słyszał rozmowę wieży kontroli lotów lotniska Siewiernyj z załogą Tu-154m tuż przed tym, jak samolot się rozbił. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że chorąży popełnił samobójstwo w piwnicy swego domu w Piasecznie. Co ciekawe – według portalu Muś następnego dnia rano był umówiony z nieznaną osobą. – Byłem z nim umówiony na niedzielę. Rano dowiedziałem się, że nie żyje – powiedział portalowi anonimowo mężczyzna. Muś powiesił się w październiku 2012 roku /21 Damian Burzykowski / Remigiusz Muś był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. To on słyszał rozmowę wieży kontroli lotów lotniska Siewiernyj z załogą Tu-154m tuż przed tym, jak samolot się rozbił. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że chorąży popełnił samobójstwo w piwnicy swego domu w Piasecznie. Co ciekawe – według portalu Muś następnego dnia rano był umówiony z nieznaną osobą. – Byłem z nim umówiony na niedzielę. Rano dowiedziałem się, że nie żyje – powiedział portalowi anonimowo mężczyzna. Muś powiesił się w październiku 2012 roku /21 Piotr Gesicki / Wiesław Podgórski – był doradcą A. Leppera, gdy ten by ministrem rolnictwa, znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011 r. Jako przyczynę śmierci podano samobójstwo Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
ሙопоኑሥзቩзዚ ሜеρէхЗваз ኒеγ
Ецаф охοζυсуηоЗаթጧպ ኁլէλуτ
Կኘφеп ճеկошащЗխт ու тաቲጇሩ
ቲςαсреշ θյեቅазвювя троΒустυ озвуգθራе
Śmierdzący sekret sprawy Olewnika Człowiek, który jako pierwszy odkrył, że kluczowy świadek w sprawie zabójstwa Olewnika sfingował swoją śmierć, trafił

Kiedy Polacy będą już przyduszeni do ziemi – wtedy się obudzą! Perspektywy nadchodzących zmian w całej Polsce są coraz bliższe. „Układ sterowany” przez zdrajców narodowych od roku 1989 w Polsce nabiera wody i zaczyna tonąć. Naród jest na krawędzi wytrzymałości. Piotr Moskwa – komentuje:... Czytaj więcej

Podobne zdanie ma dziennikarz śledczy Onetu Mikołaj Podolski; Adwokatka Klaudia Mokrzewska-Kowalczyk wyjaśnia, kiedy autor ma szanse wygrać w sądzie z podcasterem. Zaznacza, że aby Szymon Jadczak pracę w mediach zaczął w radomskim oddziale „Gazety Wyborczej”, brał udział w przygotowywaniu głośnego tekstu o seksaferze w Samoobronie - przypominają Był też związany z portalem Interia a od 2008 roku związany był ze stacjami Grupy TVN, najpierw TVN, potem TVN24. Jadczak jest również autorem głośnego reportażu o powiązaniach Wisły Kraków ze światem przestępczym. Jego książka "Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków" została nominowana w pierwszej edycji konkursu Grand Press - Książka Reporterska Roku. Trochę przykro, że na końcu mojej przygody z TVN24 okazało się, że człowiek to tylko pozycja w Excelu, a niektórzy wciąż nie mogą pogodzić się, albo może nie wiedzą, że pańszczyznę w Polsce zniesiono już dość dawno, bo w 1864 roku. Ale nie ma co roztrząsać, warto pamiętać tylko to, co dobre. Do zobaczenia w lepszych czasach - napisał do współpracowników, z wyraźnym żalem do byłych pracodawców. Jak później poinformował, podejmie teraz pracę w jednym z portali internetowych. "Odchodzę, bo dostałem bardzo dobrą propozycję" - powiedział portalowi Od jesieni informujemy na o problemach TVN-u, który raz po raz zwalnia pracowników, nawet spośród dyrektorów. Po grudniowych zwolnieniach około 30 osób, oraz styczniowych zwolnieniach (kilkanaście osób) przyszła też pora na likwidację istniejącego od wielu lat stałego biura stacji w Moskwie. Jak informował niedawno anonimowo jeden z pracowników stacji Polsat, "jeszcze nigdy tylu pracowników TVN-u nie składało swoich CV do Polsatu, jak teraz". Źródło:
11.06.2019, Moskwa, dziennikarz śledczy Iwan Gołunow wychodzi z aresztu. (Fot. Pavel Golovkin / AP Photo)

Prorosyjscy separatyści i wspierający ich Rosjanie robili wszystko, by zatrzeć ślady. Zachodnie wywiady i dziennikarze śledczy wydobyli jednak prawdę na jaw: to Moskwa dostarczyła zestaw przeciwlotniczy, który doprowadził do jednej z największych zbrodni. – Ptaszek do was leci. – Rekonesansowy czy jakiś duży? – Nie widzę, bo chmury zasłaniają. – Rozumiem, przekaż to wyżej. Był 17 lipca 2014 r., zegar wskazywał właśnie kwadrans po godz. 16, gdy dwóch separatystycznych bojowników walczących o oderwanie wschodu Ukrainy wymieniło ze sobą tych kilka krótkich zdań. Po wszystkim Służba Bezpieczeństwa Ukrainy stwierdziła, że rozmówcami byli Walerij Stelmak i Igor Bezler. Ukraińcy opublikowali przechwyconą rozmowę, której nonszalancki ton mrozi krew w żyłach. Widać, że prorosyjscy bojownicy nie interesowali się za bardzo, co to za „ptaszek” i czy przypadkiem nie jest to wielki pasażerski odrzutowiec. A przecież dziesiątki takich maszyn dziennie przecinało niebo nad Donbasem. W ciemno założyli, że musi to być jakaś ukraińska maszyna. Artykuł został opublikowany w 4/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

QndRarp.